Nauka jazdy w dobie koronawirusa

Nauka jazdy w dobie koronawirusa nie różni się znacząco od tego, do czego przywykliśmy wcześniej. Największe zmiany wprowadzono w nauce części teoretycznej. Duży nacisk kładzie się na bezpieczeństwo.

Dlaczego warto mieć prawo jazdy?

Pytanie może trochę abstrakcyjne, bo równie dobrze można zapytać, czy warto kupić telefon komórkowy.

Prawo jazdy jeszcze kilkadziesiąt lat temu traktowane było jak przywilej, a umiejętność prowadzenia samochodu i co więcej – posiadania go – budziła zazdrość. Dziś czasy się zmieniły. Samochód może kupić praktycznie każdy. Umiejętność prowadzenia samochodu potwierdzona egzaminem państwowym jest przepustką do lepszej jakości życia. Zdecydowanie lepiej podróżuje się własnym autem niż komunikacją publiczną, szczególnie w godzinach szczytu.

Można się oczywiście zastanawiać, czy nie lepiej przełożyć naukę na czas „po koronawirusie”, ale są dwie ważne kwestie, o których trzeba pamiętać:

– wszystko wskazuje na to, że koronawirus nie zniknie, z czasem wyrobimy sobie odporność zbiorową, ale nie wiadomo, ile to potrwa;

– właśnie teraz, w dobie pandemii, zdecydowanie lepiej jest podróżować własnym autem, niż autobusem, tramwajem lub pociągiem.

Kurs prawa jazdy po lockdownie – część teoretyczna

Obostrzenia związane z koronawirusem sporo zmieniły w sposobie prowadzenia teoretycznych przygotowań do egzaminu na prawo jazdy. Jeszcze na początku roku były to zajęcia stacjonarne, na których wykładowca tłumaczył wszystkie tajniki przepisów ruchu drogowego. Dziś wiele szkół zdecydowało się na przeniesienie tych zajęć do internetu.

E-learning sprawdził się nie tylko w szkołach i uczelniach wyższych. Także w przypadku kursów i szkoleń dla dorosłych znalazł zastosowanie.

Z takiego rozwiązania korzysta między innymi Szkoła Nauki Jazdy Piotr Roszak. Dzięki temu do minimum ogranicza się bezpośredni kontakt kursantów z instruktorami. E-learning daje możliwość szkolenia wielu osób jednocześnie. Ze względu na limit osób na metr kwadratowy, nie byłoby to możliwe stacjonarnie.

Kurs prawa jazdy po lockdownie – cześć praktyczna

Jeśli ktoś obawia się ryzyka związanego z koronawirusem przy przygotowaniach do egzaminu na prawo jazdy, to w grę wchodzi właśnie część praktyczna. Bliski kontakt z instruktorem, dotykanie kierownicy, której wcześniej dotykał ktoś inny, przebywanie w małym i zamkniętym pomieszczeniu – to wszystko są istotne argumenty, ale można je obalić.

Przede wszystkim zarówno kursanci, jak i instruktor są obowiązani do noszenia masek lub przyłbic. W niektórych szkołach jazdy wymaga się od kursantów zakładania rękawiczek przed wejściem do samochodu.

Po każdej lekcji samochody są dezynfekowane. We wspomnianej wcześniej Szkole Jazdy Piotra Roszaka jest to ozonowanie. Dzięki temu każdy kolejny kursant ma pewność, że wsiada do czystego i bezpiecznego samochodu. Ryzyko przeniesienia koronawirusa jest praktycznie zminimalizowane do zera.

Kurs prawa jazdy – o czym musi pamiętać kursant

Obostrzenia, z jakimi stykamy się na co dzień, przeniosły się także do szkół nauki jazdy samochodem. Bez względu na sytuację (napięte terminy, bliski egzamin, presja z zewnątrz) kursant nie powinien stawiać się na lekcję, jeśli jest przeziębiony, kaszle, kicha, narzeka na ból głowy, ma stan podgorączkowy. To prawda, że te wszystkie objawy mogą zwiastować zwykłe przeziębienie, ale mogą też być czymś o wiele gorszym. Dla wspólnego bezpieczeństwa powinien zostać w domu.

Na kursancie ciąży obowiązek zasłaniania nosa i ust i nie może się od niego uchylać, twierdząc, że ma astmę, noszenie masek nie jest uregulowanie prawnie, to zalecenie nie nakaz itd.

Jeśli szkoła jazdy przyjmuje takie zasady i ich wymaga, nie ma tu miejsca na negocjacje.

Nauka jazdy w dobie koronawirusa – łatwiej, czy trudniej

Sama nauka w dobie koronawirusa nie różni się znacząco od tej, jaką znamy sprzed roku. Nie każdy może być zadowolony z konieczności nauki online, ale platformy do e-learningu są bardzo intuicyjne i łatwo się do nich przekonać. Jeśli pojawią się nieścisłości, można o to zapytać instruktora choćby w czasie nauki praktycznej.

Jazda samochodem także nie różni się od tego, co znamy z poprzednich lat. Konieczność noszenia maseczki może powodować dyskomfort, szczególnie w zamkniętym samochodzie, ale można założyć, że po blisko pół roku noszenia ich każdy znalazł taką, która jest wygodna i dobrze się w niej oddycha. Alternatywą może być przyłbica lub półprzyłbica, która nie zasłania oczu.

To, co na pewno jest trudniejsze, to znalezienie szkoły jazdy. Pandemia spowodowała przymus zawieszenia działań. Nie wszystkim szkołom udało się to przetrwać finansowo, niektóre musiały zwinąć żagle.

Kiedy otwarto szkoły, te które przetrwały, przeżyły prawdziwe oblężenie. Wiele osób musiało na wiosnę gwałtownie zmienić plany, nie zapisało się na naukę jazdy, mimo chęci i chciało to nadrobić. Sytuacja powoli się normuje i dziś znalezienie dobrej szkoły paradoksalnie jest łatwiejsze. Na rynku pozostały te o ugruntowanej renomie, które ze względu na dobre wyniki (tu wyznacznikiem jest wysoka zdawalność) nie muszą narzekać na brak klientów.

Redakcja